Marcin Chłodnicki radny Lewicy w Kielcach w felietonie "Mecz o wszystko":
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy drużyną piłki nożnej. Szykujemy się do meczu o wszystko, finał finałów. Widzicie to? No to kontynuujmy. Trwa zacięta gra, każdy ma wyrównane szanse. Trybuny szaleją w euforii. W trakcie gry organizator zmienia jednak reguły.
Okazuje się, że z widowni wyproszeni zostali nasi kibice, czekają jednak na zewnątrz i nadal mocno trzymając kciuki za wygraną. Naszą bramkę powiększono o połowę, a drużyny przeciwnej o połowę zmniejszono. Sędziego zastąpił trener naszych przeciwników. Zamiast trawy jest lodowisko, gramy teraz w hokeja, ale łyżwy i kije mają tylko przeciwnicy. Coś Państwu to przypomina? No to bawimy się dalej. Stoicie na boisku i zastanawiacie się co robić. Zejść do szatni i oddać mecz walkowerem? A może podjąć walkę, bo to mecz o wszystko. Wygrana drużyna będzie mistrzem do następnego finału, a może to już ostatni finał, bo ich kapitan ponoć nie ma zamiaru nigdy oddać zwycięstwa. No i co teraz? Gramy, prawda? Nie poddajmy się, bo jeśli zejdziemy z boiska to w szatni i tak nie będziemy mogli spojrzeć sobie w oczy. Poza tym nasi kibice czekają na wygraną.
Rządzący chcą zafundować Polsce najgorszy jaki można sobie wyobrazić scenariusz wyborczy. Wybory prezydenckie, aby były ważne powinny być m.in. równe, tajne i powszechne. Według proponowanego przez PiS planu co najmniej te trzy przymioty nie zostaną zachowane. Wybory w terminie majowym nie będą równe, bo nikt poza obecnym Prezydentem nie może prowadzić kampanii. Wyborcy nie mieli szansy poznać kandydatów. Zbliżające się wybory nie będą tajne, bo ta formuła głosowania listowanego też tego nie zapewnia. Z tegoż powodu nie będą też powszechne. Będzie to co najwyżej plebiscyt, a nie zgodne z konstytucją wybory na miarę standardów dojrzałej emokracji. Najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście przesunięcie ich na czas po pandemii, ale na to nie ma zgody partii rządzącej, bo zwyczajnie boją się, że w równej dla wszystkich kampanii ich kandydat przegra.
Co zatem w tej sytuacji powinni zrobić demokratyczni kandydaci? Co powinniśmy zrobić jako wyborcy, którym na sercu leży przyszłość Polski jako demokratycznego państwa prawa? Z całych sił walczyć o przeniesienie wyborów oraz o uczciwy, niekorespondencyjny przebieg. To jasne. A co jeśli się nie uda? Pomimo obrzydzenia do pisowskiego pomysłu „kopertowych wyborów” myślę, że nikt nie powinien wtedy zejść z boiska. Nie powinniśmy oddać tego „meczu o wszystko” walkowerem. Nie powinniśmy, bo w zaciszu żoliborskiej willi o takim scenariuszu śni „kapitan” przeciwnej drużyny. W śnie tym Andrzej Duda wygrywa w pierwszej turze przytłaczającą ilością głosów. W tym czasie demokratyczna opozycja siedzi w szatni z wlepionym w podłogę wzrokiem. Nie może spojrzeć ani w lustro, ani w oczy swoim kibicom.